(61) 851-74-18 biuro@zgwrp.pl

Około 1200 gmin w Polsce nie funkcjonuje normalnie przez nałożenie na nie środowiskowego reżimu ochronnego. Pomóc może im subwencja ekologiczna. Tak, podczas wysłuchania publicznego obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody w trakcie obrad wspólnego posiedzenia sejmowych komisji: Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa powiedział prof. Michał Kulesza, twórca reformy samorządowej. W posiedzeniu uczestniczył Tomasz Bystroński Członek Zarządu ZGW RP oraz Sekretarz Związku Edward Trojanowski.

 

 

Proponowana nowelizacja ustawy zapowiada m.in., że utworzenie parku narodowego, zmiana jego granic lub likwidacji może nastąpić po „zaopiniowaniu” przez samorządy, a nie jak dotychczas po „uzgodnieniu”. W dodatku , jeśli nie wydadzą opinii w terminie 30 dni, uznaje się to za brak uwag.

Profesor Michał Kulesza przypomniał, że w Polsce jest ok. 1200 gmin, w których ponad 20 proc. to obszary chronione. To znaczy, że połowa gmin polskich znajduje się pod ścisłym reżimem ochrony środowiska.

– Tak nie może być, że przy pomocy jednego prościutkiego instrumenciku, chcemy rozwiązywać niezwykle poważne problemy. Ta ustawa jest niedobra. 1 proc. pokrycia kraju terenami chronionymi to jest mało, tylko, co z tego, skoro procedura, którą mamy w tej chwili i którą nam się proponuje jest źródłem budowania konfliktów, a nie zgody – twierdzi profesor Kulesza.

Dodaje, że są wypracowane na świecie głębokie mechanizmy konsultacyjne i informacyjne dochodzenia do zgody w takich sprawach. Ważne też jest badanie skutków ekonomicznych i społecznych.

– Tutaj nie ma śladu tego i nigdy w ustawie o ochronie przyrody nie było tego typu regulacji. Te 1200 gmin to połowa Polski, one pozbawione są przez nałożenie na nich środowiskowego reżimu ochronnego możliwości normalnego funkcjonowania – twierdzi profesor.

Według niego gmina pokryta użytkami ekologicznymi nie ma żadnych dochodów, a więc potrzebne są dwa rodzaje mechanizmów. Pierwszy to mechanizm konsultacyjno-informacyjny oraz uczciwy szacunek kosztów przedsięwzięcia.

Dodał, że w Polsce dzisiaj połowa samorządów to są samorządy socjalne, czyli takie, które w istocie żyją z subwencji wyrównawczej, która podrzuca pewne grosze, aby przeżyć.

Nie funkcjonują normalnie, bo jeżeli wójt albo starosta ucieka przed swoimi mieszkańcami, bo nie jest w stanie zreperować szosy po zimie, to w istocie rzeczy taki samorząd jest niepotrzebny – opowiada Michał Kulesza.

Profesor podpowiada jednak lepsze rozwiązanie niż zaproponowane w ustawie. – W uzasadnieniu projektu jest zapis mówiący o tym, że stanowisko jednej gminy wystarczy, by uniemożliwić powiększenie parku narodowego. Ale są inne mechanizmy. Może lepiej byłoby uznać za wiążące stanowisko połowy gmin w otulinie parku, albo 2/3, lub większość gmin reprezentujących większość mieszkańców? – proponuje prof. Michał Kulesza.

Tłumaczy, że ustawa nie wnosi nic do ładu społecznego ani ochrony przyrody. W dodatku powoduje, co niedopuszczalne, że jedynie niektóre grupy społeczne ponoszą ciężar interesu publicznego. Dlatego konieczna jest choćby instytucja subwencji ekologicznej dla samorządów poddanych rygorom ochrony środowiska.

Negatywnie do proponowanych zmian odniósł się także Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich, reprezentowany przez Marzennę Supranowicz – wójt gminy Pozezdrze i przewodniczącą związku.

– Nam chodzi o to, by znacznie wzmocnić rolę samorządów szczebla gminnego, powiatowego i wojewódzkiego w sprawie wydawania uzgodnień, a nie opinii, czyli tak, jak było do tej pory w ustawie. Chcemy, żeby nasz głos samorządowców nie był tylko jakąś opinią śladową, ale żeby był brany pod uwagę przy ustalaniu zmian środowiskowych na terenie gmin – stwierdziła.

Do chóru negatywnych opinii korporacji samorządowych dołączył Tomasz Bystroński ze Związku Gmin Wiejskich.

– Nie zgadzamy się z opinią wyrażoną w uzasadnieniu projektu obywatelskiego, zapewniającą, że proponowane zmiany nie wywołają skutków finansowych dla samorządów – ogłosił.

Związek udowodnił swoje stanowisko porównując dochód samorządów na terenach prawnie chronionych i rozwój samorządów położonych na specjalnych strefach ekonomicznych.

– Braliśmy pod uwagę dochód własny samorządów liczony w przeliczeniu na jednego mieszkańca, tzw. współczynnik G. Różni się on na niekorzyść terenów chronionych nawet o kilkadziesiąt tysięcy – poinformował Tomasz Bystroński.

Dodał, że w opinii związku, oznacza to konieczność wprowadzenia subwencji ekologicznej dla gmin położonych na terenach prawnie chronionych.

 

Źródło: „Portal Samorządowy”

Wyświetlono 2 , dzisiaj 1
Skip to content